wtorek, 23 lipca 2013

Przeddzień urodzin

Wydarzenia z weekendu zapisuję do jednych z najmilszych wspomnień. I to z kilku powodów.
Ostatnio byliśmy u pediatry. Zaniepokojona mama,czyli ja, wszczęła alarm.
K. skończył już 6 miesięcy a tutaj przerzutów z pleców na brzuszek i z brzuszka na plecki brak. Wiem, że nie tabelkami człowiek żyje - normy ustanowione są statystycznie, ale zawsze warto się upewnić, w szczególności że umiejętność ta, należy do kamieni milowych piątego miesiąca życia.






 Dostaliśmy skierowanie na rehabilitację. Głównym powodem jest naprawdodobniej masa K. Osiągnął już 8,6 kg i prawdopodobnie wziąłby z powodzeniem udział w zawodach sumo dla niemowląt, jeśli takowe by istniały. Wygląda przy tym jak mały kupidynek z obrazu Rubensa, jak dla mnie:)
Jest na piersi, od urodzenia. Jak to stwierdziła pewna pani doktor, "po prostu lubi jeść":) I jje. Przekonał się nawet do zielonych warzywek i z powodzeniem wcina brokuła, groszek zielony.
W każdym razie po pierwszej wizycie u neurofizjologa dziecięcego okazało się, że wszystko jest ok. Należy jedynie trochę z nim poćwiczyć.
Ćwiczenia pokazała nam bardzo sympatyczna pani fizjoterapeutka.
Pierwsze jej pytanie brzmiało, w którym miejscu K. spędza najwięcej  czasu. Moja odpowiedź, brzmiała: na naszych rękach, bujaku, w chuście, na podłodze. Ucieszyła się, że padło słowo podłoga.
Udzieliła nam bardzo dużo cennych wskazówek.
Dziecko od 5 miesiąca powinno być "dzieckiem podłogowym". Niby o tym wiedziałam, ale mimo wszystko nie naciskałam, aby tego czasu na podłodze było więcej, z prostego względu. K. bardzo nie lubi leżeć na brzuszku i po 5-10 minutach reaguje płaczem. Teraz będę go kłaść częściej. Częściej a krócej.
Drugą sprawą jest odpowiednie podłoże do ćwiczeń dla niemowlaka. Nie może być kocyk, bo kocyk się ślizga, dziecko chwyta go w rączki i nie może odeprzeć się do końca na rączkach od niego, tak, by pobudzać odpowiednie mięśnie podczas stania na wyprostowanych ramionach. Pani F. poleciła albo spięte ze sobą karimaty, albo najzwyklejszą matę w formie puzzli, z cyferkami, do kupienia w hipermarkecie.







Drugie pytanie dotyczyło tego, w jaki sposób przewracam K. z pleców na brzuszek. Zademonstrowałam i okazało się, że robię to w niepoprawny sposób. Lepiej jest obracać go na macie przytrzymując za biodro, niż obracać w powietrzu. Utrzymuje się wtedy ważną dla rozwoju dziecka pozycję amfibii. Od tej pozycji dziecko uczy się siadu. W sumie stwierdziła, że naszym sposobem przewraca niemowlaki 99% rodziców.
Dostaliśmy też instrukcje jak masować dłonie i stópki K. Nieco inny sposób niż ten, który znałam dotychczas. Poleciła masować od pięty/nassady dłoni w kierunku palców, dużą powierzchnią np. przedramieniem, tak, by sprzyjać otwieraniu rączki/stópki a nie pozycji zamkniętej. Dowiedzieliśmy się też jak delikatnie masować stawy rączek i w jaki sposób najlepiej nosić K. na rękach, by równomiernie pobudzać wszystkie mięśnie do rozwoju a nie tylko te po jednej stronie.
Zapytałam o chusty do noszenia, tak dla rozeznania, no i oczywiście są jak najbardziej w porządku, nosidełka natomiast są niekorzystne.
Na koniec pani fizjoterapeutka zwróciła uwagę, jak ważny jest etap raczkowania i pełzania po podłodze i aby tego nie zaniedbywać. Stwierdziła, że nie rozumie potrzeby uczenia dziecka najpierw siadu, bo potem niemowlaki omijają etap pełzania, raczkowania lub jest on krótszy niż zwykle, a jest on bardzo istotny z punktu widzenia rozwoju mięśni i stawów rąk, ramion i pleców. Stwierdziła, że dziecko już siedzące nie chce już zbytnio cofać się do etapu raczkowania, więc istotniejsze najpierw jest pełzanie i raczkowanie po podłodze niż siad.
W sumie pewnie ile osób tyle opinii, jednak te wskazówki wydały mi się dosyć sensowne i warte zapamiętania. Zobaczymy jak to będzie wyglądać w praktyce.
Po południu czekała mnie bardzo miła niespodzianka. Wizyta w SPA ufundowana w ramach prezentu od mojego męża. Czysta rewelacja!



Nigdy w SPA nie byłam, stąd też mój wielki zachwyt.
Przyjemna atmosfera, wystrój plus muzyka sprzyjające osiągnięciu harmonii wewnętrznej:) no i peelling i masaż bambusowy, pozwoliły mi na chwilę wyciszenia, spokoju, dogłębnego relaksu. Chwilowo wydawało mi się, że istnieją tylko moje oczy a ja sama zespoliłam się ze stołem, na którym leżałam. Dziwne uczucie, jednak bardzo przyjemne:) Dziękuję:*

3 komentarze:

  1. bardzo ciekawe wskazówki, dzięki! moja Milenka ma 5 miesięc i waży 8300 więc też jest z tych większych - trochę mnie to nawet martwi, ale podobno po pół roku dzieci mniej rosną. no i Spa... aaa czemu mój mąż nie wpadnie na taki pomysł prezentu? fajnie, że mogłaś odpocząć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, chciałam coś dodać do komentarza i go usunęłam:) w sumie to mąż do końca tak sam nie wpadł na ten pomysł...:) też się trochę martwię tą masą.. ale jak nikt nie alarmuje to chyba norma:)

      Usuń