sobota, 31 grudnia 2016

Święta 2016

Zrobiłam specjalnie dla Karolka Kalendarz adwentowy. Ale niespecjalnie przypadł mu do gustu. Za rok może wymyślę bardziej kreatywną zawartość, bo na razie były to cukierki przez 3 pierwsze dni. Potem się Karolkowi znudziły, bo ileż można jeść cukierki:). Zakupiliśmy krzemionkowy słój i wzieliśmy się za kiszenie barszczu z buraków czerwonych.

Przed Świętami piekliśmy pierniczki, Karolek je sam wykrawał i poźniej przenosił na blaszkę do pieczenie. Po wypieczeniu zjadł chyba połowę.

Wigilię spędzaliśmy u rodziny męża. Tradycyjne 24 jeździliśmy w poszukiwaniu choinki, smażyliśmy karpie i ubieraliśmy choinkę.

W Boże Narodzenie Karolek testował Audi, dokończyliśmy ubieranie choinki, zjedliśmy świąteczne śniadanie, karpia ponownie, śledziki, barszcz czerwony i krokiety z pieczarkami. Zajadaliśmy się sernikiem i piernikiem. A wieczorkiem odwiedziliśmy Rynek. Poszliśmy do Koscioła Mariackiego a zwieńczeniem dnia było błądzenie pomiędzy straganami jarmarku światecznego na Rynku. Karolek dostał zadwolony dwa lizaki, objedliśmy się krówkami takimi samymi jakie byly w dzieciństwie, Karolek dostał Henia lokomotywę i zadowoleni wróciliśmy tramwajem do domu.


Zabawy Karolka

Okres zimowy wiąże się dla nas z obchodzeniem największej ilości rodzinnych wydarzeń. Najpierw Mikołajki, potem Boże Narodzenie na końcu urodziny Karolka i jak wszystko dobrze pojdzie, będą urodziny Malutkiej.

Karolek przez to dostaje olbrzymia ilość prezentów w okresie zimowym.

Na Mikołajki dostał mnóstwo książek: Pajęczynę Charlotty, Felek, Tola i porywacze, Złamałem trąbę, Chrupek i Miętus (to ostatnie od razu poszlo do kosza) oraz Tupcio Chrupcio i Kubuś i przyjaciele aaa i jeszcze Samoloty. Felka przeczytaliśmy w dwa dni, Pajęczynę Charlotty jeden rozdzial czytujemy raz na jakiś czas. Najwiekszą furrore zrobiła książka złamalem trąbę. Karolek zna już ją na pamięć i zaczęliśmy sie bawić w odrywanie ról. Ja jestem świnką Malinka,Karolek jest słoniem Leonkiem i na odwrót. Tupcia Chrupcia też uwielbia ale już ją chyba poznał na pamięć i poszła w odstawkę.
Felek Tola i porywacze mają trochę za dużo opisowego tekstu w porównaniu z pierwsza częścią, która byla hitem u nas. Karolek tez zna już ją chyba na pamięc. Najbaerdziej lubi fragmenty jak Felek gotuje zupę, robi ciasteczka zjadajac prawie wszystkie przy tym, fragment gdy Felek z Heniem budza Kitkę ze snu a ona wtedy jest taaakaa taakkaaa zła i oczywiście jak Henio wysiaduje jejko albo jajko:)
 Teraz Karolek najbardziej lubi odgrywać scenki, które są opisywane w bajkach. Lubi wcielać sie w różne postacie. Pięknie też recytuje Pawła i Gawła Aleksandra Fredro z pamięci i Małpę w kąpieli. Uwielbia też książkę Coooo!!?? i Wesołego Ryjka ostatnio pokochał. Mamo skąd się bierze miód też bardzo lubi.

Drugim prezentem był piasek kinetyczny. Przez pierwsze trzy dni lepiliśmy zawzięcie, teraz piasek już mu się znudził. Może jest złej firmy, ale jest jakis taki twardy i robią się grudki.

Trzecim prezentem były lego dla "starszaków" czyli już nieDuplo a zwykłe. Bardzo dobrze radził sobie ze składaniem aut i budowaniem zwierzątek. Oczywiscie mówimy mu gdzie co ma być. Zestaw startowy jest super tak jak i auta do składania.

Z zabawek edukacyjnych Mówiące Pióro Panda jest hitem. Karolek je uwielbia. Bawi się w porównywanie wielkości przedmiotów, wykreśla przedmioty które nie pasuja do pozostalych, określa też podobna kolorystyke przemiotów. Rewelacyjne.

Klocki kukurydziane PlayMais - dopiero od dwoch dni sie nimi bawimy ale sa super. Karolek tnie je, budujemy razem traktor, wczesniej budował przecudowne wysokie wieze i mosty. Moczy sobie chrupka w wodzie i tworzy tworzy tworzy.

Pająk Wild Pets Hunter. Bardzo chciał go mieć. Codziennie o nim mówił. Gdy go dostał chodził z nim wszędzie, ale skończyła się bateria, skonczyla sie i frajda. Musimy kupić nową baterię i myśle ze frajda powróci.

Największą radochą którą przeżywa jest samochód na akumulator Audi Q7. Opowiada z przejęciem o każdym elemencie które to autko posiada, codziennie chce na nim jeździć. Generalnie Karolek ma bzika na punkcie aut od małego. Juz od półtora roku chyba rozpoznaje wszystkie marki samochodów. Czasem mówi ze w przyszłosci zostanie kierowca wyścigówki:) i będzie uciekał na czerwonym świetle przed policja. Nie wiem skąd to wymyślił ale jest przesłodki.

Przy zabawach i tak największa rolę odgrywa codzienne rozkladanie drewnianej kolejki z tata i jazda ciuchcią Jura, Siostrzyczką i Laurą - nazwy pociągów wymyślone przez Karolka. Dostał jeszcze hulajnogę, ale będziemy ja bardziej testować na wiosnę.

Na urodziny chce dostać tort. Tort w kształcie samochodu:) i kilka innych aut typu Q7:)



Podsumowanie roku 2016

Rok 2016 przyniósł wiele nieoczekiwanych zmian.
Zaczął się rozrywkowo. Już w lutym, dzięki zarobionym przeze mnie pieniążkom mogliśmy całą rodziną udać się na dwutygodniowe wakacje do Włoch. Tak więc:

1. Wycieczka do Włoch - Italiatrip
Rozpoczęlismy przygodę od Mediolanu. Dużo czasu spedziliśmy na Katedrze, wejścia pilnowalo kilku uzbrojonych żołnierzy. Wjazd na Katedrę był windą. Przepiękne dziedzińce na dachu z rzeżbami pośrodku wprawiają w zdziwienie. Obok zwiedziliśmy Galerię Wiktora Emanuelle ze słąwnymi i drogimi markami odzieżowym i nie tylko. Zobaczyliśmy sławny Fresk Leonarda Da Vinci Ostatnia wieczerza. I zalczyliśmy sklep Disneya z przeróżnymi zabawkami. Karolek zlamał w nim miecz potworowi z Gwiezdnych Wojen. Zjeliśmy też sławne lody massimo del gelato.

Podróżowaliśmy pociągami przemieszczając się z miejsca na miejsce. Zwiedziliśmy Wenecję, gdzie zatrzymaliśmy się w apartamencie na parterze z którego można było wyjść przez balkon prosto na łódkę pływającą po kanale (oczywiście nie mieliśmy takowej). Za oknem więc była woda! Apartement Miał piekne drewniane stropy pod sufitem, czerwoną pościel i stylowa komode pod lustrem. Do domku naszego wchodziło się przez dziedziniec, który był wyłożony najstarszymi w Wenecji oryginalnymi płytkami. Poczuliśmy się tam jak prawdziwi Wenecjanie, odkryliśmy targ rybny, gdzie było mnostwo przysmaków wyłowionych prosto z wody, kupilismy rybę i sami ją usmażyliśmy w domu. Była pyszna. Przepłynęliśmy promem Grande Canale.
Trafiliśmy w sam środek karnawału! Podziwialiśmy więc piękne maski i przebrania Wenecjan. Zwiedziliśmy Plac św. Marka i Bazylikę św. Marka. Zjedliśmy naprzeciwko mostu Rialto przepyszny obiad z owocami morza i spagetti. Wenecja jest przepiekna. Włosi bardzo lubią dzieci, gdy przechodziliśmy z wózkiem koło stoiska z maskami, pan zauwazył rozwiązany bucik Karola i od razu go wiązał. Czesto jak Karolek przechodził gdzieś między ludźmi inny głaskali go po główce.

Kolejny przystanek to Florencja. Niefortunnie zatrzymaliśmy w apartamencie w centrum, gdzie Maciusia pogryzly bed bugsy. Chodził więc nieszczęsny przez cały prawie pobyt ze spuchniętym okiem. Potem przenieśliśmy sie dalej, do full wypaśnego apartamentu z biczami wodnymi pod prysznicem. Jak bylo błogo się wykąpać.
Zwiedziłam Wieżę Giotta i Bazylike Santa Maria del Fiore. Karolek z Maciusiem nie wchodzili na szczyt, za dużo schodów dla małych nóżek. Weszłam też do Galerii Ufizzi gdzie wiszą arcydziela min Rembrandta, Caravggia, Leonarda da Vinci.

Kolejne nasze przystanki to były Padwa z przepięknymi podcieniami, bazyliką świetego Antoniego gdzie znajdują się jego relikwie min język, placem Prato della Valle. Przez caly nasz krótki pobyt padał intensywnie deszcz, więc mogliśmy w pełni docenić urok podcieni.

Byliśmy też w Pizie. Wdrapałam się na Krzywą Wieżę, potem Maciuś też. Niestety dzieci nie miały tam wstępu z uwagi na zburzenia równowagi które mogą tam się pojawić. Zjedliśmy przepyszny obiad i dosyć niedrogi w pobliskiej restauracji a Karolek zjadl przepysznego loda.

2. Nowa praca.
 Udało mi się dostać nową pracę, z której wszyscy są zadowoleni. Czy ja sama jestem zadowolna? ciężko odpowiedzieć na to pytanie.

3. Nowy członek rodziny
 Po 3 miesiącach nowej pracy okazało się jestem w ciąży!:) Szok niedowierzanie, nieplanowanie:) Ciążę niestety znoszę bardzo kiepsko. Do 5 miesiąca leżałam w łóżku. Mialam ciężkie nudności, wymioty, uniemożliwiały mi podjęcie jakiegokolwiek wysiłku. Dobrze, ze przyjechała moja mama i pomogła mi z gotowaniem obiadów i generalnie w domu.Nie byłam w stanie zrobić nic, nawet otworzenie lodówki i powiew zapachów wywoływał torsje. Zupelnie odrzuciło mnie od smazonych potraw. W sumie i cale szczescie bo sa niezdrowe. Ta tendencja utrzymuje się do teraz. Gotuję wszystko, gdy spróbuje coś smażonego, jeden kęs daje o sobie znać cały dzień. Potem przyszedł długo utrzymujacy się kaszel, skończyło się pobytem w szpitalu i leczeniem zapalenia płuc. W sumie od 4 lat nie odpoczęłam tak jak w szpitalu. Zero obowiązkow, podaż jedzenia pod nos, telewizor, spanie kiedy ma się na to ochotę, czytanie książek. To był piękny tydzień.

4. Kupno mieszkania

Wraz z powiększającą się rodziną udało się zakupić nowe większe mieszkanie. Chodziliśmy i długo poszukiwaliśmy na rynku wtórnym. Wiekszych kitów nie widziałam chyba we wszystkich ulach świata. Agenci biur nieruchomości nie dość ze próbują uzyskać wielki procent od sprzedaży, w zasadzie nei wiadomo za co, za pokazanie mieszkanie i dopełnienie formalności z którymi każdy moze sobie poradzić to jeszcze oprowadzali nas po mieszkaniach których wogóle nie zamierzalismy oglądac. Wybieraliśmy jedno mieszkanie z internetu a agent prowadził nas do zupełnie innego, podobnego, bo akurat w pierwszym nie było właścicieli. Najlepsi byli agenci z biura gdzie najpierw zaprowadzili nas do mieszkania 3 poziomowego w szeregowcu pod krakowem w trakcie budowy, w ktorym jedno piętro miało chyba 5m kwadratowych. A pod dachem probowali zwizualizowac sypialnie toalete i jeszcze jeden pokoj, gdzie maz mogl wyprostowac sie jedynie na srodku budowli:) druga inwestycja w niecce naprzeciwko walu przeciwpowodziowego w Tyńcu, piękny widok, ale do wybudowania domu-łódki, a nie wolnostojacego domu. Na pytanie o powódz przecudowny agent stwierdzil ze 80 procent krakowa jest na terenie zalewowym:)
 Stanęło na tym ze kupilismy mieszkanie w centrum w stanie deweloperskim. Ups trzeba je teraz wykończyć:)

5. Rezygnacja z przeszkola.
Nie wiem czy dobre posunięcie. Karolek nie za bardzo miał ochote tam chodzić. Ciocie zmieniały się co pół roku. Catering był beznadziejny, synek skarżył się że cały czas tam chodzi głodny bo długo musi czekać na podwieczorek, na podwieczorek dostawał kilka krakersików posmarowanych znikoma ilością serka. Wracał głodny i zły. Wydawało się że dużo istniało sytuacji konfliktowych między dyrektor przedszkola a pracownikami. Nie podobał mi się też wiecznie protekcjonalny ton dyrektor w rozmowie z nami. 
Z plusów na pewno przedszkole nauczylo go samodzielności. Ciocie odpieluchowały Karolka w 2- 3 tygodnie. Przełamał lęk przed dziećmi, ktore na samym początku baardzo go przerażały. Zaczął obcować z dziećmi, bawić się z nimi. Przynosił wiele ciekawych prac do domu z których był niezwykle dumny. Nauczył sie zakładać samodzielnie buciki. Lubił bawić się na podwórku. Nauczył się sprzątać zabawki. Wpadł już w rytm przeszkolny. Na razie bedziemy rozglądać się za kolejnym przedszkolem, bo najwiekszym minusem starego tak naprawdę jest odległość. Ciężko będzie z malutką odbierać synka, a mąż wraca czasem bardzo poźno z pracy. Nie chciałabym aby synek siedział w przedszkolu 10 godzin gdy na razie nie pracuję.

poniedziałek, 19 września 2016

Nudności w drugiej ciąży

Przez ponad miesiąc czasu przeleżałam. Otwierając rano oczy marzyłam by ponownie wieczorem je zamknąć i przetrwać dzień. Modliłam się o ustąpienie dolegliwości.
Początek drugiej ciąży zniosłam ciężko. Nudności towarzyszyły mi cały dzień. Wstając z łóżka czułam mdlisty posmak w ustach i drażniący odruch wymiotny, idąc do łazienki, przewracając się z boku na bok. Chwilową ulgę przynosiło mi jedzenie, starałam się aby więc żołądek nie dawał znać o pustce. 5 posiłków było za mało. Musiałam jeść co godzinę.
Wypróbowałam wszystkie dostępne metody: jedzenie małymi porcjami, śniadanie w łóżku jeszcze przed wstaniem, imbir, tabletki prevomit, cytrynę, picie wody, nic. O wędrówce do kuchni nie było nawet mowy, każdy najmniejszy zapach był dla mnie drażniący. Całe szczęście mama przyjechała i gotowała mi zupy, inaczej nie przeżyłabym tego okresu. Mąż z mamą donosili mi wszystkie posiłki do łóżka. Wymioty towarzyszyły codziennie.
Wedle mądrości ludowej wszyscy stwierdzili, iż tak męczące mogą być tylko dziewczynki..
Wedle I usg i wprawnemu oku doświadczonej lekarki na 90% będzie płeć żeńska. Zobaczymy w II usg za kilka dni czy też tendencja procentowa się nie odwróci:)
Z pierwszej ciąży pamiętam jedynie wstręt do pomidorów i wyczulony węch na wszystkie zapachy w okolicy. W tej ciąży do dzisiaj obrzydza mnie zapach smażonych potraw.
Całe szczęscie ulga nastąpiła po 16 tygodniu. Każda ciaża jest inna, ale czy druga ciąża wiąże się z większymi dolegliwościami niż pierwsza?
Dzięki takiemu doświadczniu bardziej można docenić dobrostan fizyczny.
A oto mały winowajca:)