sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie roku 2016

Rok 2016 przyniósł wiele nieoczekiwanych zmian.
Zaczął się rozrywkowo. Już w lutym, dzięki zarobionym przeze mnie pieniążkom mogliśmy całą rodziną udać się na dwutygodniowe wakacje do Włoch. Tak więc:

1. Wycieczka do Włoch - Italiatrip
Rozpoczęlismy przygodę od Mediolanu. Dużo czasu spedziliśmy na Katedrze, wejścia pilnowalo kilku uzbrojonych żołnierzy. Wjazd na Katedrę był windą. Przepiękne dziedzińce na dachu z rzeżbami pośrodku wprawiają w zdziwienie. Obok zwiedziliśmy Galerię Wiktora Emanuelle ze słąwnymi i drogimi markami odzieżowym i nie tylko. Zobaczyliśmy sławny Fresk Leonarda Da Vinci Ostatnia wieczerza. I zalczyliśmy sklep Disneya z przeróżnymi zabawkami. Karolek zlamał w nim miecz potworowi z Gwiezdnych Wojen. Zjeliśmy też sławne lody massimo del gelato.

Podróżowaliśmy pociągami przemieszczając się z miejsca na miejsce. Zwiedziliśmy Wenecję, gdzie zatrzymaliśmy się w apartamencie na parterze z którego można było wyjść przez balkon prosto na łódkę pływającą po kanale (oczywiście nie mieliśmy takowej). Za oknem więc była woda! Apartement Miał piekne drewniane stropy pod sufitem, czerwoną pościel i stylowa komode pod lustrem. Do domku naszego wchodziło się przez dziedziniec, który był wyłożony najstarszymi w Wenecji oryginalnymi płytkami. Poczuliśmy się tam jak prawdziwi Wenecjanie, odkryliśmy targ rybny, gdzie było mnostwo przysmaków wyłowionych prosto z wody, kupilismy rybę i sami ją usmażyliśmy w domu. Była pyszna. Przepłynęliśmy promem Grande Canale.
Trafiliśmy w sam środek karnawału! Podziwialiśmy więc piękne maski i przebrania Wenecjan. Zwiedziliśmy Plac św. Marka i Bazylikę św. Marka. Zjedliśmy naprzeciwko mostu Rialto przepyszny obiad z owocami morza i spagetti. Wenecja jest przepiekna. Włosi bardzo lubią dzieci, gdy przechodziliśmy z wózkiem koło stoiska z maskami, pan zauwazył rozwiązany bucik Karola i od razu go wiązał. Czesto jak Karolek przechodził gdzieś między ludźmi inny głaskali go po główce.

Kolejny przystanek to Florencja. Niefortunnie zatrzymaliśmy w apartamencie w centrum, gdzie Maciusia pogryzly bed bugsy. Chodził więc nieszczęsny przez cały prawie pobyt ze spuchniętym okiem. Potem przenieśliśmy sie dalej, do full wypaśnego apartamentu z biczami wodnymi pod prysznicem. Jak bylo błogo się wykąpać.
Zwiedziłam Wieżę Giotta i Bazylike Santa Maria del Fiore. Karolek z Maciusiem nie wchodzili na szczyt, za dużo schodów dla małych nóżek. Weszłam też do Galerii Ufizzi gdzie wiszą arcydziela min Rembrandta, Caravggia, Leonarda da Vinci.

Kolejne nasze przystanki to były Padwa z przepięknymi podcieniami, bazyliką świetego Antoniego gdzie znajdują się jego relikwie min język, placem Prato della Valle. Przez caly nasz krótki pobyt padał intensywnie deszcz, więc mogliśmy w pełni docenić urok podcieni.

Byliśmy też w Pizie. Wdrapałam się na Krzywą Wieżę, potem Maciuś też. Niestety dzieci nie miały tam wstępu z uwagi na zburzenia równowagi które mogą tam się pojawić. Zjedliśmy przepyszny obiad i dosyć niedrogi w pobliskiej restauracji a Karolek zjadl przepysznego loda.

2. Nowa praca.
 Udało mi się dostać nową pracę, z której wszyscy są zadowoleni. Czy ja sama jestem zadowolna? ciężko odpowiedzieć na to pytanie.

3. Nowy członek rodziny
 Po 3 miesiącach nowej pracy okazało się jestem w ciąży!:) Szok niedowierzanie, nieplanowanie:) Ciążę niestety znoszę bardzo kiepsko. Do 5 miesiąca leżałam w łóżku. Mialam ciężkie nudności, wymioty, uniemożliwiały mi podjęcie jakiegokolwiek wysiłku. Dobrze, ze przyjechała moja mama i pomogła mi z gotowaniem obiadów i generalnie w domu.Nie byłam w stanie zrobić nic, nawet otworzenie lodówki i powiew zapachów wywoływał torsje. Zupelnie odrzuciło mnie od smazonych potraw. W sumie i cale szczescie bo sa niezdrowe. Ta tendencja utrzymuje się do teraz. Gotuję wszystko, gdy spróbuje coś smażonego, jeden kęs daje o sobie znać cały dzień. Potem przyszedł długo utrzymujacy się kaszel, skończyło się pobytem w szpitalu i leczeniem zapalenia płuc. W sumie od 4 lat nie odpoczęłam tak jak w szpitalu. Zero obowiązkow, podaż jedzenia pod nos, telewizor, spanie kiedy ma się na to ochotę, czytanie książek. To był piękny tydzień.

4. Kupno mieszkania

Wraz z powiększającą się rodziną udało się zakupić nowe większe mieszkanie. Chodziliśmy i długo poszukiwaliśmy na rynku wtórnym. Wiekszych kitów nie widziałam chyba we wszystkich ulach świata. Agenci biur nieruchomości nie dość ze próbują uzyskać wielki procent od sprzedaży, w zasadzie nei wiadomo za co, za pokazanie mieszkanie i dopełnienie formalności z którymi każdy moze sobie poradzić to jeszcze oprowadzali nas po mieszkaniach których wogóle nie zamierzalismy oglądac. Wybieraliśmy jedno mieszkanie z internetu a agent prowadził nas do zupełnie innego, podobnego, bo akurat w pierwszym nie było właścicieli. Najlepsi byli agenci z biura gdzie najpierw zaprowadzili nas do mieszkania 3 poziomowego w szeregowcu pod krakowem w trakcie budowy, w ktorym jedno piętro miało chyba 5m kwadratowych. A pod dachem probowali zwizualizowac sypialnie toalete i jeszcze jeden pokoj, gdzie maz mogl wyprostowac sie jedynie na srodku budowli:) druga inwestycja w niecce naprzeciwko walu przeciwpowodziowego w Tyńcu, piękny widok, ale do wybudowania domu-łódki, a nie wolnostojacego domu. Na pytanie o powódz przecudowny agent stwierdzil ze 80 procent krakowa jest na terenie zalewowym:)
 Stanęło na tym ze kupilismy mieszkanie w centrum w stanie deweloperskim. Ups trzeba je teraz wykończyć:)

5. Rezygnacja z przeszkola.
Nie wiem czy dobre posunięcie. Karolek nie za bardzo miał ochote tam chodzić. Ciocie zmieniały się co pół roku. Catering był beznadziejny, synek skarżył się że cały czas tam chodzi głodny bo długo musi czekać na podwieczorek, na podwieczorek dostawał kilka krakersików posmarowanych znikoma ilością serka. Wracał głodny i zły. Wydawało się że dużo istniało sytuacji konfliktowych między dyrektor przedszkola a pracownikami. Nie podobał mi się też wiecznie protekcjonalny ton dyrektor w rozmowie z nami. 
Z plusów na pewno przedszkole nauczylo go samodzielności. Ciocie odpieluchowały Karolka w 2- 3 tygodnie. Przełamał lęk przed dziećmi, ktore na samym początku baardzo go przerażały. Zaczął obcować z dziećmi, bawić się z nimi. Przynosił wiele ciekawych prac do domu z których był niezwykle dumny. Nauczył sie zakładać samodzielnie buciki. Lubił bawić się na podwórku. Nauczył się sprzątać zabawki. Wpadł już w rytm przeszkolny. Na razie bedziemy rozglądać się za kolejnym przedszkolem, bo najwiekszym minusem starego tak naprawdę jest odległość. Ciężko będzie z malutką odbierać synka, a mąż wraca czasem bardzo poźno z pracy. Nie chciałabym aby synek siedział w przedszkolu 10 godzin gdy na razie nie pracuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz